1. Skip to Menu
  2. Skip to Content
  3. Skip to Footer

Reformatorzy a Kościół rzymski

 

Wprowadzenie o. Andrzej Napiórkowski OSPPE

 

 Problematyka XVI-wiecznej reformacji ujmowana w świetle teologii nie tylko w dalekiej przeszłości wywoływała wiele napięć i sporów, także i dzisiaj budzi sporo zastrzeżeń i kontrowersji. Dzieje się tak zarówno wśród chrześcijan ewangelickich i anglikanów, jak i wśród rzymskich katolików czy też prawosławnych i chrześcijan Wschodu, należących do Starożytnych Kościołów, szczycących się sukcesją apostolską i ważnie sprawowanym misterium Eucharystii. Obecne obchody 500. rocznicy ogłoszenia przez Marcina Lutra jego radykalnych tez w 1517 r. wywołują z kościelnych zakamarków stare demony i rodzą nowe niezdrowe emocje.

Ta sytuacja jest wynikiem wielu przyczyn. – I to pojawiających się u wszystkich chrześcijan, przynależących do różnych konfesji. Jakkolwiek ruch ekumeniczny narodził się w świecie protestanckim w XIX wieku, a skonkretyzował w XX wieku poprzez powołanie do życia Światowej Rady Kościołów (Amsterdam, 1948 r.), to jednak wiele chrześcijańskich kręgów wciąż nie podjęło ani studium, ani praktyki w tej dziedzinie. Z kolei w Kościele katolickim wydaje się, iż świadomość ekumeniczna, jaką zrodziły duch i litera Drugiego Soboru Watykańskiego (1962-1965) nie owładnęła jeszcze całkowicie wiernych. A przecież ojcowie soborowi jako jedno z zasadniczych swoich zamierzeń naznaczyli „wzmożenie wysiłków do przywrócenia jedności wśród wszystkich chrześcijan. Bo przecież Chrystus Pan założył jeden jedyny Kościół, a mimo to wiele jest chrześcijańskich Wspólnot, które wobec ludzi podają się za prawdziwe spadkobierczynie Jezusa Chrystusa. Wszyscy wyznają, że są uczniami Pana, a przecież mają rozbieżne przekonania i różnymi podążają drogami, jak gdyby sam Chrystus był rozdzielony. Ten brak jedności jawnie sprzeciwia się woli Chrystusa, jest zgorszeniem dla świata, a przy tym szkodzi najświętszej sprawie przepowiadania Ewangelii wszelkiemu stworzeniu” (DE 1).

Nie wolno zatem ani ryglować bram swoich kościelnych twierdz wyznaniowych, ani też beztrosko głosić wszechstronnego konsensusu bez uwzględnienia i szacunku dla własnej konfesyjnej tożsamości. Nie służy świętej sprawie jedności Chrystusowego Kościoła ani fundamentalizm ani irenizm. Fałszywy ekumenizm poważnie spłyca mysterium Ecclesiae i tym samym zagraża naszemu rozumieniu zbawienia i do niego skwapliwego dążenia. Ekumenizm odsłania też braki zwyczajnej wiedzy religijnej u wszystkich ochrzczonych. Musimy głębiej poznać własne Kościoły, w których przyjęliśmy chrzest i w których przecież żyjemy i wzrastamy w łasce.

Dlatego nie wolno przekłamywać stanu istniejącego. Z jednej strony jest bowiem smutnym faktem, iż z powodu rozbieżności wciąż trwa rozbicie zewnętrznego Kościoła, które przejawia się w różnych formach, tak w sprawach doktryny, jak i kościelnej dyscypliny i struktury. Osiąganie pełnej łączności nieustannie napotyka na sporo i to bardzo poważnych przeszkód. A z drugiej, w wielu stronach chrześcijańskiego globu pod tchnieniem łaski Ducha Świętego czyni się sporo odpowiedzialnych wysiłków, aby przez modlitwę, dialog i działalność zbliżyć się do owej pełni jedności (communio), jakiej pragnął Jezus Chrystus dla swoich naśladowców (por. DE 4). Przecież to, co nas łączy jest większe niż, to co nas dzieli!

 Jako katolicy musimy z radością uznać i ocenić dobra naprawdę chrześcijańskie – uczy nas Sobór – „płynące ze wspólnej ojcowizny, które się znajdują u braci od nas odłączonych. Słuszną i zbawienną jest rzeczą uznać Chrystusowe bogactwa i cnotliwe postępowanie w życiu drugich, którzy dają świadectwo Chrystusowi, czasem aż do przelania krwi. Bóg bowiem w swych dziełach jest zawsze podziwu godny i należy Go w nich podziwiać. Nie można też przeoczyć faktu, że cokolwiek sprawia łaska Ducha Świętego w odłączonych braciach, może również nam posłużyć ku zbudowaniu. Wszystko, co szczerze chrześcijańskie, nigdy nie stoi w sprzeczności z prawdziwymi dobrami wiary” (DE4).

Te wskazania Vaticanum II znajdują swoje odzwierciedlenie we „Wspólnej Deklaracji” z dnia 31 października 2016 r., jaką podpisali w szwedzkim Lund papież Franciszek i przewodniczący Światowej Federacji Luterańskiej bp Muniba Younana z okazji wspólnego katolicko-luterańskiego upamiętnienia 500-lecia Reformacji. W tym dokumencie czytamy: „jesteśmy głęboko wdzięczni za dary duchowe i teologiczne otrzymane za pośrednictwem reformacji, to wyznajemy także i opłakujemy przed Chrystusem to, że luteranie i katolicy zranili widzialną jedność Kościoła. Różnicom teologicznym towarzyszyły uprzedzenia i konflikty, a religia była traktowana instrumentalnie do celów politycznych. Nasza wspólna wiara w Jezusa Chrystusa i nasz chrzest wymagają od nas codziennego nawrócenia, poprzez które możemy odrzucić historyczne spory i konflikty, utrudniające posługę pojednania”.

Swój skromny przyczynek do budowania jedności z okazji wspominania początków ruchów reformacyjnych średniowiecznej Europy wnosi niniejsza książka. Nie pomijamy przy tym Jana Husa, który przedkładał postuaty reformy 100 lat wcześniej niż niemiecki ojciec reformacji. Dlatego chciałbym bardzo serdecznie podziękować wszystkim, którzy włożyli swój wkład w szerzenie ekumenizmu intelektualnego i duchowego, współtworząc wydarzenie, jakim była konferencja naukowa pt. „Kościół a jedność. 500-lecie reformacji”. Naukowe obrady odbyły się pod patronatem ks. kard. Gerharda L. Müllera, Prefekta Kongregacji Nauki Wiary w ścianach Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie w dniu 28 lutego 2017 r. I tak jest mi miło przywołać następujących księży profesorów, którzy przedłożyli swoją refleksję w publicznych wystąpieniach: Marka P. Chojnackiego, Piotra Jaskółę, Antoniego Nadbrzeżnego, Ignacego Bokwę, Stanisława Kozakiewicza, Andrzeja A. Napiórkowskiego, Jacentego Masteja i Józefa Morawę. Ponadto wyrażam swoją wdzięczność panu prof. Markowi Kicie, p. prof. Piotrowi Kopcowi i ks. drowi Pawłowi Pielce za ich artykuły, które ubogaciły aktualny ósmy tom serii Cracoviensis Cogitatio Ecclesialis, redagowany przez katedrę eklezjologii UP JP II, jaki w tym roku ukazuje się pod tytułem „Reformatorzy a Kościół rzymski”.

Warto pamiętać, iż teologia, podprowadzając nas pod tajemnicę jedności, rozróżnia jedność wewnętrzną i zewnętrzną. Wewnętrznej (ontycznej) jedności Kościół nigdy nie został pozbawiony, ani też nie ulegnie ona nigdy zniszczeniu. Ta jedność jest bowiem zakorzeniona w Trójjedynym Bogu. Natomiast aktualny brak jedności zewnętrznej przejawia się w ubytkach jedności między poszczególnymi Kościołami partykularnymi, która winna być odbudowana. Trudna sprawa odzyskiwania zewnętrznej jedności, jaka jawi się przed nami, domaga się od wszystkich wierzących w Chrystusa z pewnością więcej modlitwy! Ani autentyczny ekumenizm ani tym bardziej odkrywanie tajemnicy Kościoła nie zaistnieją, jeśli nie będzie wewnętrznej przemiany nas jako chrześcijan. To nie z reform kościelnej instytucji czy struktury, ale z nowości ducha, z zaparcia się samego siebie, z prawdziwego umartwienia, z pokory i braterskiej wspaniałomyślności jednych wobec drugich, będzie wzrastał Kościół, jakiego Jezus Chrystus pragnął dla nas i dla świata.

 

o. Andrzej Napiórkowski

 

kierownik katedry eklezjologii UP JP II

 

 

Zapraszam do lektury